***
- Wiesławowi Sokołowskiemu
Sokołowi z Rawki
życie zaczyna się od oddychania
które wewnętrzną zapewnia mu przestrzeń
iżby nie mogło go zmiażdżyć powietrze
w chwili gdy z Boga właśnie się wyłania
na niczym spełzną intencje najlepsze
jeśli oddychać się płucom zabrania
to najpodlejsza ze wszystkich tyrania
i najdotkliwsze nieszczęście wśród nieszczęść
lecz gorzej jeszcze gdy ktoś bezrozumny
albo nikczemny zatruje nasz padół
jeśli namówi oszukane tłumy
do swobodnego zażywania jadu
jego też czeka dno tej samej trumny
- szkoda, że z tylu niewinnych zagładą
Rawka 1989 rok
Wiesław Sokołowski
EPITAFIUM
Jerzy Juliusz Emir (1940-1996)
Zmarł Jerzy Emir, poeta, współtwórca „ZA”. Pochowaliśmy go 12 listopada na cmentarzu w Wólce Węglowej w Warszawie.
W ostatniej drodze poety uczestniczyło kilkanaście osób; pogrzeb więcej niż skromny. W słowie pożegnalnym, zwieńczającym drogę twórczą emira, pisarz Andrzej Zaniewski powiedział o zmarłym jako o poecie wybitnym, jednak niespełnionym. Słów tych z wielkim zażenowaniem wysłuchaliśmy nad mogiłą poety, który latami, systematycznie, wyniszczał się na oczach wszystkich. Pisał wstrząsające sonety:
zaszczuty przez was drodzy towarzysze
drogi koniecznej lecz jakże niespójnej
uciekam w obłok istności podwójnej
i nic już dla was więcej nie napiszę
jeśli myślicie że tym wam coś ujmę
możecie we mnie zrewidować ciszę
ocenzurować poświst mych zadyszek
i zamknąć przewód oddechu na trumnę
bat który sprawnie dzierżycie nad stadem
równie mnie tyczy jak i psia obroża
bo ja nie batem a językiem władam
świetlistą ciszą na krawędzi noża
i nie zwykłem aby iść za śladem
lecz pozostawiam ślady na bezdrożach
Emir spełnia się w swoich wierszach. Odbieranie dobrego imienia i zabieranie każdej szansy, każdej możliwości, by poeta mógł zaistnieć poprzez swoja twórczość – oto droga życiowa Jerzego Juliusza Emira hr. Przewoskiego.
Nie pozwolono zmarłemu być poetą znanym – los więc Emira jest w jakimś sensie naszym losem. I choć 4 listopada 1996 roku przestało bić serce poety, to jednak bije ono nadal z Jego sonetach.
1996 Warszawa
Kilka sonetów Emira
***
- Jurr`emu Zielińskiemu
malarzowi ze Szlaku
co tu powiedzieć gdy nie znaczy słowo
pęka na ustach modlitwa bez wiary
w szeleście zgłosek lęgną się poczwary
bo jaka gleba taki i owoc
co tu zamierzać kiedy brak jest miary
która by mogła świat związać na nowo
na co się ważyć lekce ważąc słowo
które się winno z niebem wziąć za bary
czego dokonać kiedy kona gwiazda
gdzie szukać sensu jeśli sensu nie ma
nie my miastami nami rządzą miasta
nie my zmieniamy lecz nas wszystko zmienia
w plewach dogmatów żadna myśl nie wzrasta
rola poety to zapis miczenia
Warszawa, 1978 rok
***
Jankowi Cholewińskiemu
Alias Pysiowi
nie łam się jasiu jeszcze nie te czasy
które nam karki rozczepią na dwoje;
jeszcze nas każą przywezwać w pokoje
a może nawet zaproszą do kasy
na razie jeszcze nie bardzo się boję
że mógłbym na to okazać się łasy –
bo zbyt mnie nuży szczenięca gra w klasy
nie wiedząc czemu nazwana ustrojem
jeśli mnie kiedyś znuży tak gruntownie
że nie potrafię zmówić słowa
odwołam siebie do zaświatów wspomnień
by je do życia przywołać od nowa
tak więc coś jednak pozostanie po mnie
co nie pozwoli szaleństwu królować
Warszawa – Rawka 1988 rok
***
- Wiesławowi Sokołowskiemu
Sokołowi z Rawki
życie zaczyna się od oddychania
które wewnętrzną zapewnia mu przestrzeń
iżby nie mogło go zmiażdżyć powietrze
w chwili gdy z boga właśnie się wyłania
na niczym spełzną intencje najlepsze
jeśli oddychać się płucom zabrania
to najpodlejsza ze wszystkich tyrania
i najdotkliwsze nieszczęście wśród nieszczęść
lecz gorzej jeszcze gdy ktoś bezrozumny
albo nikczemny zatruje nasz padół
jeśli namówi oszukane tłumy
do swobodnego zażywania jadu
jego też czeka dno tej samej trumny
- szkoda, że z tylu niewinnych zagładą
Rawka 1989 rok
***
zaszczuty przez was drodzy towarzysze
drogi koniecznej lecz jakże niespójnej
uciekam w obłok istności podwójnej
i nic już dla was więcej nie napiszę
jeśli myślicie że tym wam coś ujmę
możecie we mnie zrewidować ciszę
ocenzurować poświst mych zadyszek
i zamknąć przewód oddechu na trumnę
bat który sprawnie dzierżycie nad stadem
równie mnie tyczy jak i psia obroża
bo ja nie batem a językiem władam
świetlistą ciszą na krawędzi noża
i nie zwykłem aby iść za śladem
lecz pozostawiam ślady na bezdrożach
Warszawa 1982 rok
***
ODWAGA WPISANA W FORMĘ
1.
Świat kurczy się – zwęża. Emir w sonetach tworzy miarę naszego zaniedbania, upadku:
nie my miastami – nami rządzą miasta
nie my zmieniamy – lecz nas wszystko zmienia
w plewach dogmatów żadna myśl nie wzrasta
rola poety to zapis milczenia
(fragment sonetu dedykowany Jurremu Zielińskiemu. Rok 1972 Warszawa)
2.
Rzeczywistość stwarza ograniczone wybory. Jaką drogą iść? Komu ufać, w jaki sposób określać niezależność sądów swoich, opinii, niezależność swego indywidualnego istnienia?
Wyborów różnych dokonuje przecież każdy, jednak samowiedza poety jest niewspółmiernie większa od normalnego zjadacza chleba. Dlatego ciąży na nim szczególny ciężar w i d z e n i a siebie, ciebie, nas. Emira sonety są właśnie tymi wyborami:
i żadna wizja tak zmysłów nie skupi
i żadna książka nie spojrzy tak w oczy
żaden filozof choćby i niegłupi
granic myślenia nigdy nie przekroczy
a głosem można jak niebem się upić
jeśli go tylko tęczą słów roztoczyć
(fragmenty sonetu dedykowanego Krzysztofowi Świętochowskiemu. Rok 1987. Warszawa)
3.
Emir pisze: Poezja nie umarła i nie może umrzeć. Umierają natomiast poeci – dławieni i deptani przez rzeczywistość. Więc podczas gdy jedni wydają coraz więcej swoich oficjalnych nie czytanych tomików poezji, na innym biegunie wznoszona jest twórczość, ta spychana na margines, niechciana i pomijana. I dopiero o d e j ś c i e p o e t y może wydobyć ją z mroku lekceważenia:
trzeba się zakraść w obojętność stada
trzeba je rozgrzać choćby psim szczekaniem
trzeba rozumieć za siebie i za nie
karmić je trzeba lecz również i badać
(fragment sonetu dedykowany Barbarze Herman. Rok 1988. Warszawa)
4.
Jeden wiersz nosi się nieraz w sobie latami. Emir niszczy złe wiersze, bądź dla zabawy i pieniędzy pisze różne rymowanki i sprzedaje je jako piosenki. Przecież z czegoś musi żyć. I może dlatego wiele głupstw kojarzy się z Emirem, ale przecież utwór „Wierzę w człowieka” stał się przebojem w latach siedemdziesiątych, ale przecież „Gwiazda nad tobą” wyśpiewała na festiwalu w Sopocie w roku 1978 nagrodę krytyki. Emir poeta stojący nie ze swego wyboru na uboczu, wyrzucony z radia w latach siedemdziesiątych, gdzie realizował audycje poświęcone poezji, żyje w maleńkim mieszkanku przy ul. Wiktorskiej w Warszawie. W Jego z dnia na dzień trudniejszym życiu pisanie wierszy może jest jedynym sensownym zajęciem. Wtedy forma jest czymś tak oczywistym, że aż niezauważalnym dla poety; bierze ją by sens swojej tu obecności zatrzymać, związać, ograniczyć – a więc uwolnić się od niego – przezwyciężyć:
nie umiem bowiem nic, co nie jest ponad
więc za to zginę w codziennym niebycie
(fragment sonetu dedykowany mamie , Annie Przewoskiej. Rok 1989. Rawka)
5.
Z Emirem przewędrowałem kawał swego życia. To on mi zrobił debiut radiowy wierszy, to z nim pisaliśmy statut Zrzeszenia Artystycznego „ZA”, to z nim wędrowałem po Krakowie, po Sopocie, po Szlaku Królewskim w Warszawie. Emir niezmierzoną ilość razy odwiedzał nas w Rawce, wspierał w różnych przedziwnych sytuacjach. Innymi słowy byliśmy razem na dobre i złe – i realizowaliśmy absurdalne pomysły. Np. przez kilka miesięcy szukaliśmy na Krakowskim Przedmieściu najmniejszego wzrostem działacza, aktywistę. I oczywiście znaleźliśmy go przy ul. Smolnej w Zarządzie Głównym ZMS na 4 piętrze. Działacz ten miał około 150 cm wzrostu, był bardzo ruchliwy, biegał z aktówką z piętra na piętro.
Był tak zajęty, że nie udało nam się nawiązać z nim „piwnego” dialogu. Natomiast na Ordynackiej wielokrotnie otarliśmy się np. o Kwaśniewskiego i innych nadludzi - ale to był już inny, bardziej wyszczekany garnitur - już przyuczany do „wielkości” i tego całego postkomunistycznego splendoru.
6.
Wiem, że poezją świata się nie zbawi, ale ...
w jasności niebios wykąpie się cała
zmywając życia osad gruboskórny
a potem z Bogiem będzie rozmawiała
jak pousuwać skazy z mej natury
(fragment sonetu dedykowany Janowi Jaworskiemu. Rok 1988. Warszawa)
Idąc ku niebu Emir własnymi rękoma kopie dół w ziemi. To rozdarcie wewnętrzne poety jest widoczne prawie w każdym jego wierszu; Emir w swoim bytowaniu ziemskim ogranicza się do kilku paczek dziennie papierosów, które z nabożną starannością wypala. Mówi, że papieros smakuje mu najbardziej w samym środku zdrowego, dzikiego lasu. Nałogi te pieczołowicie hodował, podsycane mitem, chronione bólem, to piekło sprowadzane jakby z zaświatów na zamówienie losu jest faktem, ale...
słowo jest niczem, lecz gdy wzbierze w zdanie
lawiną spadnie i drogi ci przetrze
i przeogromną otworzy ci przestrzeń
(fragment sonetu dedykowany Henrykowi Pawlakowi. Rok 1988. Warszawa)
7.
Krwawienie jest ciągle obecne w poezji Emira, jest obecne w jego wolnym, coraz bardziej powolnym wędrowaniu po tym ugorze europy:
dziś metod wiele a każda ważniejsza
tylko grad bije po polach pszenice
komputer nawet przemawia do wiersza
a wszystko razem obraca się w nice
(fragment sonetu dedykowany Andrzejowi Góralskiemu. Rok 1980. Warszawa)
Nasze pokolenie, pokolenie „Solidarności” ma na co dzień do czynienia z bylejakością. Powstała ogromna maszyneria tandety: z bibliotekami, galeriami, domami kultury, teatrami. Ale...
nie łam się jasiu – jeszcze nie te czasy
które nam karki rozczepią na dwoje:
jeszcze nas każą przywezwać w pokoje
a może nawet zaprosić do kasy
na razie jeszcze nie bardzo się boje
że mógłbym na to okazać się łasy
bo zbyt mnie nuży szczenięca gra w klasy
nie wiedząc czemu nazwana ustrojem
(fragment sonetu dedykowany Jankowi Cholewińskiemu /Pysiowi/ Rok 1988. Warszawa – Rawka)
8.
W poezji nie ma granic, gdy w odwagę wpisana jest forma. Czyż bowiem nie jest odwagą, właśnie sonetem, tą wysłużoną łodzią poezji wypływać w huragan XX wieku:
czego dokonać kiedy kona gwiazda
gdzie szukać sensu jeśli sensu nie ma
(fragment sonetu dedykowany Jurremu Zielińskiemu. Rok 1978. Warszawa)
Tak więc człowiek jest takim miejscem, miejscem uświęconym bo przeznaczonym do samorealizacji:
na niczym spełzną intencje najlepsze
jeśli oddychać płucom się zabrania:
to najpodlejsza z możliwych tyrania
i najdotkliwsze nieszczęście wśród nieszczęść
(fragment sonetu dedykowany Wiesławowi Sokołowskiemu 1989. Warszawa)
Dno naszej egzystencji zafundowali nam władcy z pod znaku swastyki, młota i sierpa oraz ci następni... Nawet poezja, dotycząca przecież niewielu, nielicznych, miała być etosem czynu rewolucyjnego i świetlanym orężem w walce ras i klas:
lecz gorzej jeszcze gdy ktoś bezrozumny
albo nikczemny zatruje ten padół
jeśli namówi oszukane tłumy
do swobodnego zażywania jadu
(fragment sonetu dedykowany Wiesławowi Sokołowskiemu 1989. Warszawa)
9.
Sonety Emira są kroniką naszych czasów, kroniką bolesną, chwilami okrutną, mówiącą o dramacie naszego pokolenia. Także obecna przestrzeń nie usynowiła Jerzego Juliusza Emira ... Dla takiego więc temperamentu twórczego i dla takiego formatu myśli jaki reprezentował Jerzy Juliusz Emir czas jego żywota tu, to wyrok skazujący, wydany bez ławy przysięgłych, bez procesu; wyrok skazujący na samozniszczenie, wykonywany w ciszy różnych gabinetów, rozdzwonionych telefonów, wydany zaocznie przez świat pełen tandety, sprzedajności i hipokryzji. Czy tylko taki świat nam tutaj został?
Rawka 1985 – 1991
***
LIST DO EDWARDA PAŁŁASZA
PREZESA ZWIĄZKU AUTORÓW
i KOMPOZYTORÓW SCENICZNYCH /ZaiKS/
Reprezentuję Zrzeszenie Artystyczne „ZA” oraz Związek Twórczy Pisarzy Polskich (oddział Mazowsze). Piszę z nadzieją zainteresowania Pana losem poety Jerzego Juliusza Emira hr. Przewoskiego, który jest wieloletnim członkiem ZAIKS-u.
Wczoraj odwiedziłem Emira w jego mieszkaniu przy ul. Wiktorskiej 3 w Warszawie. Zobaczyłem człowieka załamanego i przerażonego swoją sytuacją. Pozwalam sobie przesłać kilka sonetów Emira (patrz zał. „Trwanie” nr 5). Obecna sytuacja poety wynika z tego też, że jedyne źródło jego dochodów – tantiemy z ZAIKS - u kierowane są do komornika na alimenty, choć należy mu przecież zostawić ustawowo 2/5.
Ta sytuacja w dużej mierze spowodowała załamanie psychiczne poety i doprowadziła go do stanu w którym ma trudności z zejściem z czwartego piętra na którym mieszka by np. zrobić zakupy.
Szanowny Panie, możliwe, że wokół hr. Przewoskiego narosły różne nieprzychylne mu opinie, myślę jednak, że po przeczytaniu tych kilku wierszy wyrobi sobie Pan zdanie, że mamy tu do czynienia z autentycznym poetą.
„ZA” i Związek Twórczy Pisarzy Polskich przygotowuje do druku obszerny wybór sonetów – obawiamy się jednak, że tych kilkanaście miesięcy jakie potrzebne są, by opracować i wydać wiersze, mogą się stać dla autora ostatnimi – stąd zapraszam pana wraz z Zarządem do odwiedzenia poety przy ul. Wiktorskiej 3 m. 52 (róg Puławskiej); chodzi o porozmawianie z nim i o dopomożenie mu, aby przełamać te właściwie groszowe bariery typu rachunek za światło, komorne i td.
Chcę podkreślić, że Emir jest właściwie sam, rodzinę mu komuniści wyniszczyli, żony odeszły. Mama jego ma obecnie osiemdziesiąt lat i mieszka w Sopocie. Trudno bowiem było istnieć w PRL-u z tytułem hrabiowskim.
Szanowny Panie Prezesie, przepraszam za może zbyt osobisty ton listu i za propozycję odwiedzenia przez Pana jednego z ciekawszych poetów w naszym kraju. Myślę jednak, że w tej dość dramatycznej sytuacji nie jest to z mojej strony nadużycie Pana Urzędu, gdyż jestem przekonany, że po wizycie u hr. Przewoskiego, podejmie Pan decyzje w sposób błyskawiczny, by mu w sposób rzeczywisty pomóc.
Liczę na to, że będę miał okazję osobiście podziękować Panu za okazaną Emirowi pomoc.
PREZES REGIONU MAZOWSZE
ZWIĄZKU TWÓRCZEGO PISARZY POLSKICH
Wiesław Sokołowski
ZAŁ.
1. pismo mówiące o zajęciu wynagrodzenia
2. „Trwanie” nr 5
3. „Trzeci Obieg” druk „Prawo i Życie”
4. wiersz „Co ci zrobiono – Polsko”
dnia 28 czerwca 1993
***
Ostatnie listy \(1996\) jakie otrzymałem od Emira Jerzy Juliusz Emir.pdf
Comments